Gdy w sezonie 2019/2020 przechodziła z GKS-u Katowice do bielskiego Rekordu, z miejsca stała się piłkarką, od której zaczynano układanie taktyki. Tak było za czasów Marcina Trzebuniaka, Mateusza Żebrowskiego, a także Samuela Janii odpowiedzialnego za futsal w Rekordzie Bielsko-Biała.
Gdy stała się także jedną z ważniejszych postaci „Orlic Weissa” w Futsalowej Reprezentacji, nagle słuch o niej zaginął.
Ciężki wypadek samochodowy, odnowienie kontuzji i… próba odnalezienia się na nowo. Głównie o tym, ale także o tym co dzisiaj dla niej ważne, w rozmowie z Wiktorią Nowak. Nową piłkarką trzecioligowego GKS-u Tychy.
Wiktoria, z jednej z głównych postaci układanki trenera Samuela Janii na hali oraz Marcina Żebrowskiego na trawie w Rekordzie Bielsko- Biała, odnajdujemy Cię po długiej przerwie w III ligowym GKSie Tychy. Wyjaśnisz co się z tobą działo przez ostatnie blisko dwa lata?
Niestety na samym początku muszę zacząć od przykrego wydarzenia w moim życiu, ponieważ miałam wypadek samochodowy, w którym ledwo uszłam z życiem. Leczyłam się po nim rok i mimo wszystko udało się wrócić do piłki. Zdążyłam na “Final Four” i zdobycie mistrzostwa Polski na hali [w sezonie 2022/2023 /red]. Długo nie nacieszyłam się tą grą. Kontuzja, która ciągnęła się za mną od 5 lat, uniemożliwiła mi granie i przez kolejnych dwanaście miesięcy. Chodziłam od lekarza do lekarza, aby wrócić do piłki. Mam dość bardzo nietypową kontuzję. Nawet specjaliści nie są w stanie pomóc na ten moment. Niestety granie na wysokim poziomie musiałam sobie wybić z głowy.
Czyli gra w III ligowym GKS Tychy to próba powrotu na szczyt? Czy tylko przystanek? A może jakaś zaplanowana długofalowa współpraca?
Chciałbym bardzo, powrócić na szczyt, ale kontuzja mi na to nie pozwala i już raczej nigdy nie pozwoli. No, chyba że to będzie prawdziwy cud. Gdy usłyszałam od dziesięciu lekarzy, że nie wrócę do piłki, życie mi się zawaliło. Musiałam przestawić swoje życie o 180 stopni. Dlatego doceniam bardzo to, że mogę grać w III lidze i dalej czerpać przyjemność z piłki i w nią grać, jednocześnie uważając na swoje zdrowie oczywiście. Dla mnie teraz najważniejsze jest zdrowie, praca, rodzina. Na ten moment mogę powiedzieć, że to może być długofalowa współpraca, o ile tylko zdrowie na to pozwoli.
Tychy to był przemyślany wybór? Nie korciło Cię bardziej wybrać futsal. W 1 lidze meczów jest mniej niż Ekstralidze Futsalu.
Dostałam propozycję grania w GKS Tychy i wiedziałam, że tam cały sztab będzie wyrozumiały ze względu na moją kontuzję. Wróciłam do miejsca, gdzie zaczynałam grać w piłkę
No właśnie, bo ty właściwie wróciłaś do Tychów. To był Twój pomysł, czy ktoś z GKS-u się z Tobą kontaktował?
Gdy odchodziłam z Polonii Tychy, kierownikiem był tu już Kamil Hajduk. A że piłka nożna kobiet to wąskie środowisko, wszyscy się znamy to było łatwiej podjąć decyzje kiedy zadzwonił. Myślę, że ten powrót, to jego zasługa. Zapewne wymienił kilka zdań z trenerką Magdaleną Konopką. Zadzwonił, zapytał i tak oto jestem…
W tyskiej ekipie, w ostatnim czasie robi się „małe zaplecze” bielskiego Rekordu. Jest m.in. Patrycja Kielesz, Roksana Dołowicz, Zuzanna Zdan i ta, z którą na parkiecie rozumiałam się bez słów. Mowa o Magdalenie Knysak. Łatwiej wchodzi się do szatni?
Dziewczyny mnie bardzo miło i szybko przyjęły do swojej szatni, jak i cały sztab, za co bardzo im dziękuję. Dziewczyny z Rekordu bardzo mi ułatwiły sprawę, z Magdą Knysak bardzo dobrze się dogadywałyśmy na parkiecie w Rekordzie i staramy się po tak długiej przerwie zgrać na nowo, aby robić show dla kibiców. W Tychach zaczynałam swoją całą przygodę z piłką i bardzo fajnie jest tam wrócić. Prawie cała szatnia się zmieniała przez te 7 lat. Natomiast warto też wspomnieć o kilku dziewczynach, z którymi kiedyś grałam i świetnie się dogadujemy i są nimi Agata Samek, Agata Latusek, Nicola Palowska, Julka Kopczyńska czy Wiktoria Ciszewska więc szatnia nie jest dla mnie zupełnie obca.
Byłaś ważnym ogniwem układanki selekcjonera Weissa, jak on zareagował na wypadek, kontuzje i to, co aktualnie się dzieje z Tobą?
Ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Bo to czy byłam ważna, czy nie, to pytanie do selekcjonera. Ale faktycznie kontaktowaliśmy się po wypadku. Oczywiście życzył zdrowia, porozmawialiśmy o tym co dalej. Niestety na obecną chwilę próżno szukać specjalisty w naszym kraju, który zdecydowałby się mnie wyleczyć.
Podczas gdy my rozmawiamy, właśnie kończy się spotkanie Rekordu w Bielsku, które daje dziewczynom Złoty Medal i Mistrzostwo Polski w Futsalu. Nie jest Ci szkoda, że bez Ciebie w składzie?
Wiadomo, że jest szkoda, tym bardziej że jeszcze rok wstecz odbierałam złoty medal razem z dziewczynami, zawsze to było moje marzenie i je spełniłam. A teraz zajmuje się swoim zdrowiem.
Ekipa GKS-u Tychy na razie spisuje się mocno w kratkę. W ostatniej kolejce uległa ULKS-owi Bogdańczowice 1-0. W trzeciej grupie, III ligi zajmuje siódme miejsce z dorobkiem 13, punktów. Najbliższe spotkanie Ślązaczki rozegrają z Moto-Jelcz Oława. Mecz ten zaplanowano na 11 maja, na godzinę 16. Tyska ekipa swoje mecze rozgrywa na ul. Andersa 22 w Ośrodku Sportowym im. Alfreda Potrawy.
Za możliwość wykorzystania zdjęć dziękujemy Radosławowi Jurdze (RaJu Photografy) oraz ekipie 112tychy.pl.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz wywiad do końca.
Podobają Ci się nasze wywiady ?
Będziemy wdzięczni i jeszcze bardziej zmotywowani do dalszej ciężkiej pracy.
© Materiał chroniony prawem autorskim. Kopiowanie, rozpowszechnianie lub inne wykorzystanie bez zgody autora jest zabronione. Zasady przedruków określa
regulamin.